"Czujesz klimat, na pewno tak…"
Tymi słowami kończy się piosenka T.Love — "Stany", a dlaczego do tego nawiązujemy — to już za chwilę.
Stało się już tradycją, że w przeddzień MOTOmostowców nerwowo sprawdzamy pogodę. Prognozy na sobotę nie napawają optymizmem, ale jak zawsze nadzieja umiera ostatnia i wierzymy, że jakoś to będzie.
Wstajemy rano i jedziemy do Cigacic — to tam znajduje się miejsce zbiórki chętnych do wyruszenia na wycieczkę po mostach na Odrze w rejonie Zielonej Góry. Zaplanowany był rejs statkiem, ale w ostatniej chwili otrzymujemy informację, że z powodu zbyt wysokiego stanu wody statek nie dopłynie, ponieważ… nie mieści się pod naszymi kochanymi mostami! W zamian za to Ci, którzy pomimo lekkich opadów deszczu dotarli na miejsce idą na spacer, aby obejrzeć z bliska kratownicowy most drogowy z 1925roku. Oczywiście obiekt prawie 100 letni ma swoją historię, ale to już temat na inny artykuł. Przybysze jak zawsze otrzymują pamiątkowe koszulki, znaczki zlotowe oraz identyfikatory.
Obejrzawszy most ruszamy do Nowej Soli. Tam czeka już obiad, w restauracji nad brzegiem kanału portowego, w bezpośrednim sąsiedztwie łukowej kładki dla pieszych. Po posiłku robimy sobie pamiątkowe zdjęcia na ww. kładce i idziemy obejrzeć most zwodzony na kanale portowym z przęsłem podnoszonym do góry za pomocą 4 przeciwwag. Wspomniany obiekt to unikat na skalę Polski i prawdopodobnie także Europy a dodatkowo pięknie odremontowany. Z powodu braku czasu omijamy kolejny punkt wycieczki, jakim maiło być zwiedzanie Parku Krasnala z największymi krasnalami ogrodowymi na świecie, które zostały wpisane do księgi rekordów Guinessa. Niestety wracając do motocykli zaczyna padać, ale mimo to decydujemy się jechać na most kolejowy w miejscowości Stany — bo przecież jak śpiewa T. Love "Stany, Stany, fajowa jazda…" a do nas te słowa pasują wyśmienicie. Na miejsce docierają tylko najwytrwalsi, którym udaje się przebrnąć przez błotnistą drogę — reszta postanawia zawrócić i jechać bezpośrednio do hotelu. Ponad 100 letni (1905r.) kratownicowy most położony w ciągu nieczynnej linii kolejowej nr 273 relacji Wolsztyn—Żegań w otoczeniu pięknych łąk robi wrażenie. Obiekt o długości prawie 650 metrów z przęsłem nurtowym o rozpiętości 100m jest doskonale zachowany a zniszczeniu uległy jedynie elementy nawierzchni i strzegące go blokhauzy po stronie wschodniej. Oczywiście ten obiekt także posiada ciekawą historię, ale na to nie czas i miejsce. Wdrapujemy się na górę, a stamtąd widok na tereny zalewowe Odry jest jeszcze piękniejszy. Niestety coraz mocniej padający deszcz nie pozwala zrobić za dużo zdjęć, więc po krótkim zwiedzaniu decydujemy się ruszyć do hotelu.
Po przyjeździe do Dymaczewa Nowego k.Poznania pogoda się poprawia. Zasiadamy do wspólnej kolacji i jak to przyjęło się w środowisku motocyklowym wszyscy przechodzimy na "Ty", aby każdy czuł się swobodnie. Dużo osób zna się z poprzednich lat a "nowi" uczestnicy szybko integrują się "bywalcami" i bez problemu dołączają do powiększającego się grona MOTOmostowców. Po kolacji gra zespół The Blue Wave Band, który bawi uczestników do północy. Mimo świetnego koncertu towarzystwo jest rządne dalszej zabawy, dlatego idziemy potańczyć do dyskoteki hotelowej.
Rano jemy wspólnie śniadanie, a następnie rozgrywamy mecz siatkówki. Osoby, którym siły nie dopisują leniwie przyglądają się grze, odpoczywają nad brzegiem jeziora lub podziwiają pięknie odrestaurowane GAZy 69 jednego z uczestników. Około południa kończymy wspólną zabawę i jak zwykle z żalem się żegnamy.
Jak co roku bardzo dziękuję wszystkim, którzy uczestniczyli w spotkaniu MOTOmostowcy 2014 — zdecydowanie "czujecie klimat"! To wielka przyjemność spędzać z Wami czas.
Dziękujemy również sponsorom i patronom medialnym, którzy umożliwiają nam organizację tego niecodziennego wydarzenia. Spotkania MOTOmostowcy z roku na rok się rozwijają, zdobywają nowych sympatyków oraz przynoszą kolejne niezapomniane wspomnienia.
Julia i Krzysztof Karpińscy